jedyne co mi nie pasuje to powtarzanie jednego zdania jako refren a le po za tym dobra nuta

W końcu znalazłem twoją twórczość, let's goo!

Pan Szaman - Zwierzęta [cover] [Work-in-progress]

Znowu piszczy mi w uszach, choć muzyka dawno już skończyła bieg,
W mojej głowie pada śnieg, znowu pada śnieg

Oczy ledwie widzą, w boku kłuje, że aż szok
Pląsy trzęsącego ciała prawie jak taneczny krok (i tak co rok)
Mam wielkie plany wielkie serce i to coś
Ambitne plany, wciąż chcę więcej, w lustrze wita mnie ten ktoś

Krew spod paznokci zmywam, nie wiem jak się nazywam
Twarz z drugiego końca sali kiedyś coś znaczyła
Krew spod paznokci zmywam, nie wiem jak się nazywam
Twarz z drugiego końca sali chyba coś znaczyła

Znowu piszczy mi w uszach, choć muzyka dawno już skończyła bieg,
W mojej głowie pada śnieg, znowu pada

Klub pełny aż po same drzwi muzyka grzmi ja liczę dni
Już piątą noc nie widzę słońca
Już piątą pełnię mi się śni ta sama twarz błyszczące oczy
I te drgawki wciąż bez końca

Śnieg

ft. Dawid Bard
(i papież)

[Kanye East byłby dumny]

Whoa - ja otwieram oczy
To nowy start a jak narkotyk
Pakt jak mag zasiał mak
-what the fuck? - a to fakt

Nie o to chodzi spokojnie mordeczko
Gówno artysty kolorowe wieczko
Jesteś jak Midas tyle wystarczy
Ten marny tekst użyj jak tarczy

Wpadłem do zioma ziomo nie kona
Ma wodorosty i kalafiora
Alternatywa ile to razy
Czekam wrzody i przelew kasy

A Może nawinę że powoli ginę
Zapytam o winę i popiję winem
nie no mi wisi że poezja nie żyje 
Byle tylko płynie, a ja popijam Rakiję


Woo leci nowa Donda
Woo Szybka tak jak honda
Woo Nie no dla mnie to bomba
Dziś W-wa a jutro Bombaj 


Młoda noc pogodna mimo że wciąż trochę chłodna
Migających gwiazd się pytam gdzie mnie wiatr dzisiaj pogna
Gdzieś w kałuży niewyraźnie odbija się moja morda
Drzew poezja płonna, chociaż stara nadal nie do końca mądra

Jak siódma z rzędu część tego samego Bonda
Jak znów ta sama długa tłusta anakonda
Jak jeszcze nie Tesla a bardziej stara Honda
Jak druga taka sama nuta czyli - yyy - Donda 2?

Wbijam na nocny parkiet na nie swoim weselu 
Tu tylko leją po mordach serwują wpierdol przyjacielu
Takich niegłupich jak my jest przecież tu wielu
Co wiedzą że polski rap skończył się dawno już na Gospelu

Za takie opinie młody pan wręcza tulipana mi
Karmazynowa posoka na lasu gruncie głośno lśni
Czy można w życiu gorzej mieć, czuję się jak wrak
Czy można czuć się gorzej, jak najbardziej - JESZCZE JAK

Woo leci nowa Donda
Woo Szybka tak jak honda
Woo Nie no dla mnie to bomba
Dziś W-wa a jutro Bombaj

DONDA 2,137 feat. Dabar

MAM ZATRUTE MYŚLI, SZLUGA W GĘBIE
PIZDY POD OCZAMI
KRÓTKIE NOGI MAM JAK KŁAMSTWO
MÓWCIE MI KIAROSTAMI

SPĘDZAM W ŁÓŻKU TYLE CZASU
ŻE POWINNI DAĆ MI PREMIĘ
JA NIE WIERZĘ W JEDNOROŻCE
JEDNOROŻCE WIERZĄ WE MNIE

PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ

MAM ZATRUTE MYŚLI, SZLUGA W GĘBIE
PIZDY POD OCZAMI
ZNOWU GADAM O TYM SAMYM
W KÓŁKO JAK POJEBANY

MOJA MORDA W BRUDNYM LUSTRZE
NIE CHCE SPOJRZEĆ MI NA OCZY
NIE WAŻNE ILE SPIERDOLĘ
ŻYCIE DALEJ SIĘ TOCZY

MOJE PŁUCA JUŻ NIE ŚWIECĄ
ONE CIĄGLE KURWA PŁONĄ
LUDZIE CHCĄ MI JE UGASIĆ
LECZ BOJĘ SIĘ ŻE UTONĄ

ŻE PRZESYPIAM CAŁE DNIE
TO FAKT JUŻ POWSZECHNIE ZNANY
MY NIE SZYBUJEMY 
MY PO PROSTU SPADAMY

PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ

Temu urwę skrzydło, temu upiłuję rogi
Nie wiem, ile mi to zajmie, lecz w końcu stanę na nogi
TEMU URWĘ SKRZYDŁO, TEMU UPIŁUJĘ ROGI
NIE WIEM, ILE MI TO ZAJMIE, LECZ W KOŃCU STANĘ NA NOGI
TEMU URWĘ SKRZYDŁO, TEMU UPIŁUJĘ ROGI
CZEMU, CHOĆ KRWAWISZ JAK ŚWINIA, WCIĄŻ PRÓBUJESZ WSTAĆ Z PODŁOGI?

PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ
PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ

MAM NASRANE WE ŁBIE, KIEPA W MORDZIE
WORY POD GAŁAMI
INNE RYMY, WCIĄŻ TO SAMO JAKBYM
PISAŁ ESEJ W WORDZIE

W DOMU SIŁUJĘ SIĘ Z DRZWIAMI
I WŁASNYMI POMYSŁAMI
CHOCIAŻ WIĘKSZOŚĆ JEST CHUJOWA
TO DZIELĘ SIĘ NIMI Z WAMI

JESTEM PEGAZEM BEZ SKRZYDEŁ
JESTEM RYBĄ GDZIEŚ NA LĄDZIE
CHOCIAŻ DUSZĘ SIĘ I MIOTAM
MOŻE BIT CHOCIAŻ SIĄDZIE

CHOCIAŻ CHCIAŁBYM SIĘ OBUDZIĆ
ŻYJĘ W SNACH I ŻYJĘ SNAMI
JEDNOROŻCE NIE ISTNIEJĄ
A PEGAZY SZEŚĆ POD NAMI

PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ

[Upadek sztuki ala M. Night Shyamalan]

Znów przypaliłem sobie spodeń,
Tylko jeden spodeń, chodzę po suficie no bo mogę. 
Faja na drogę, syzyfową pod górkę
Jak się uprę to wskoczę nawet w rurkę

A nie rurki, oglądając z dala jakieś ładne furki
Ubieramy w piórki ładne zdania do posrania
A ja się ciągle zastanawiam 
Co tu się od M.NightShyamalania

[Ref]
Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Chociaż mam dwadzieścia lat, to już czuję, że umieram
Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Gdy pytają mnie co robię mówię  nienawidzę sera

Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Chociaż mam dwadzieścia lat, to już czuję, że umieram
Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Safari, Firefox, Chrome, Opera

Fajki, grajki, jakieś nowe złote majki
Bajki, najki, bity i ich bito-szajki
Zawierzone kości obok powieszonych gości
Kto na Ciemnej Górze słyszał o takiej nowości

Lojalna Jola, Jola nielojalna
Ta pierwsza dobra, ta druga dupodajna
Przysięgam, że ten rym nie pójdzie w obieg 
Oskarżą zaraz mnie, że nie szanuję kobiet 

A ja szanuję, szanuję nawet bardzo,
Choć zawsze trochę mniej, gdy mną z kolei gardzą
Ja wiem, że tekst ten pachnie trochę farsą
Jedyne co na to mogę rzec, pardon

Nienawidzę sera, bo ma śmieszny smak
Jak zostawiam go za długo to zaczyna chodzić wspak
Siała baba mak, ale nie wiedziała jak
A Dziad wiedział, że zapomniała, bo znów paliła crack

A wy nie palcie, bo narobicie w gacie
Powiem to twojemu tacie, bo on zna się na temacie
Ja jedyne co jaram to marlborasy, bracie
I nie jestem z tego dumny, bo to zniewolenie czarcie

Słuchajcie pany, bo znowu mówię z sensem
Bezcen teksty dla liczących rzęs za rzęsem
Dla tych, co nie wiedzą jak się odmienia 'bezsens' 
Niech się posilą moich nonsensów kęsem

[Ref]
Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Chociaż mam dwadzieścia lat, to już czuję, że umieram
Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Gdy pytają mnie co robię mówię  nienawidzę sera

Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Chociaż mam dwadzieścia lat, to już czuję, że umieram
Chodzę po suficie no bo spodeń mnie uwiera
Safari, Firefox, Chrome, Opera

Spodeń

dawno nic nie wrzucałem więc here you go, zsamplowany w pięć minut Fleetwood Mac

Chain

nie wiem czy wip czy nie, nie chce mi się nad tym dalej pracować, macie

TEKST:
Świecę jak polarna zorza chociaż gubię się w kordonach
To jak skończę opisano dawno już o krukach, wronach
Całe dnie spaceruję po liminal space'ach
Nic dziwnego skoro w mojej głowie nie ma nawet miejsca

Dla mnie, więc czemu miałbym znaleźć je dla ciebie trochę
Skrajne, ja wiem, ale robię to dla siebie
Mówisz fajnie, ja wiem, ja też niezbyt siebie lubię 
Więc nie wiem czemu głupio pytam gdy wśród ludzi wciąż się gubię

Znowu błogo płynie czas gdy chodzę po liminal space'ach

Tekst ten to zapiski typa co się boi wszystkich
A najbardziej siebie i coś zaraz mnie pojebie
Bo gdy tylko jest w potrzebie nie wie co się dzieje ja się śmieję
A w lustrze widzi tylko jakąś pierdoloną breję

Na niebie wielki wóz, w głowie kosmos przed oczami
Sam wbija w plecy nóż, śni o ucieczce nocami 
Wcale nie jest taki sus kiedy bije się z myślami 
W lustrze znowu widzę że ja i on to ci sami

Znowu błogo płynie czas gdy chodzę po liminal space'ach

Niby nie jest frajerem i robi karierę
Ubiera się jak Du Bois Harrier
Suną nawiązania których nikt nie rozumie
Bo on sam gubi się w swojej głowie pełnej trumien

Jedna dla ego, druga dla tego
Co dzień w dzień namawia go do złego 
Trzecia zaufanie do siebie samego
Czwarta czeka na niego
///////////////////////////

Liminal Space

[zwrotka1]
Dzień jak co dzień, niebo błękit, słońce świeci,
szklane bloki przepuszczają światło na bawiące się gdzieś dzieci
Chodnik czysty, okna pełne, sierpień dogorywa
a wraz z nim rodzi poczucie się, że coś tu jest nie tak

Psy szczekają, ptaki śpiewają, tu karnawał gra w kółko,
młodzi ludzie oddają się nowym zabawom i trunkom.
Dni mijają po bożemu, noce znikają za krótko,
nikt z utopii nie ucieka, bo w niej przecież nie jest nudno.

[refren]
Tynk ze ścian odpada warstwami,
Ludzie niby psy ostrymi chwalą się kłami,
Słońce przez szyby mięso rozgrzewa
Sierpień niby mesjasz na ulicy dogorywa.

Tynk ze ścian odpada warstwami,
Ludzie niby psy ostrymi chwalą się kłami,
Słońce przez szyby mięso rozgrzewa
Sierpień niby mesjasz na ulicy dogorywa.


[zwrotka2]
Skąd tu się wziąłeś? I co tu robisz?
Choćbyś próbował - i tak nie poskromisz ich
i nie odejdziesz stąd
czy czujesz zapach krwi?

Otwierasz drzwi, pierwsze lepsze,
wiesz, że zaraz ciemno więc chciałbyś jeszcze
schować się, nim zaczną tany
nim zaczną płonąć polany

Dziesięcina już złożona,
Hekatomba całkiem nowa
Słyszysz bębny obcych muz
I bluźnierczej pieśni słowa 

Ich miazmat zachwyca, rozpala oblicza
Krwią pierworodnych zbroczona ulica
Niewypowiedziane sierpniowe wierzenia
Śpiewają, że Kuranes też miał marzenia

Chochoł zapłonął a bóg dawno zasnął
W sierpniową noc się budzi znów całe miasto
W tańcach znów toną ludzie o twarzach jak maski
Utopia to tylko słowo

Brukowane ulice wciąż ciągną za sobą
swąd lat minionych, i zim, i wiosen
Nie przyglądaj się psom ani czarnym kotom
ich rogi, symbole, zwiastują kłopotom

Nie patrz mieszkańcom na twarze i dłonie
Ich puste oczy i uśmiech co płonie
Nie jesteś już w Kansas, wsłuchaj się w głosy
Przyjrzyj się gwiazdom, wiecznej Carcosy.

O czerwone niebo, o łoże Słońca,
Gdy tylko zajdziesz, zaczną od końca
Na nowo powstaje, na nowo umiera
Sierpień to pętla, królewska opera

[refren]
Tynk ze ścian odpada warstwami,
Ludzie niby psy ostrymi chwalą się kłami,
Słońce przez szyby mięso rozgrzewa
Sierpień niby mesjasz na ulicy dogorywa.

Tynk ze ścian odpada warstwami,
Ludzie niby psy ostrymi chwalą się kłami,
Słońce przez szyby mięso rozgrzewa
Sierpień niby mesjasz na ulicy dogorywa.

[jakieś gówno na końcu]
Wszystko nie tak, wciąż jest wszystko nie tak
Choćbym zmienić los swój chciał wciąż mi czegoś brak
Wszystko nie tak, wciąż jest wszystko nie tak
Choćbym przerwać pętlę chciał, nadal nie wiem jak.

Sierpień

Wijemy się w półmroku, a na dworze pada deszcz,
parasole tańczą, tańczyć chciałbym z nimi też.
Reflektory nie przestają wciąż oświetlać swojej trasy,
tylko głód, chłód, krew i białe pasy.

Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.

Znowu głośny zrobił się cały świat,
biją dzwony, biją serca, mimo znikających lat.
Mój przyjacielu, w kalendarzu piszą, że ciekawe czasy,
tylko głód, chłód, krew i białe pasy.

Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.

Kurwa, mam pustkę w głowie,
a miałem myśleć o tobie.
O złotej sukni i białej koronie,
miałem być w niebie a leżę w rowie.

Szarpany sygnał z radia kołysze,
gdybym miał siłę, bym zabił za ciszę.
Deszcz mi - "kap, kap" - zakrywa oblicze,
krew mi - "kap, kap" - niech kropel nie liczę.

Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.
Tylko głód, chłód, krew i białe pasy.

Głód (ft. Dabar)

1.
Serce nadal bije mimo licznych pęknięć
Reflektory zagłuszają mówiąc będzie co będzie
Kolejny ślad na przegubie, kolejny żar na twym mięsie
Aż dziw bierze że jeszcze nie zwariowałaś w tym mieście

Ulice zlały się w jedno, spacerujesz, światła znowu bledną
Inni - zabawa - dla ciebie to bilet w jedną,
w świat kształtów i szumów
Przecież wiem że nigdy nie lubiłaś tłumów


REF:
Czemu drży ci głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi a ty znowu z kwaśną miną
stoisz sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata

Czemu drży ci głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi oddzielony concertiną
stoisz sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata


2.
Leci - szlug za szlugiem, choć rzuciłaś wczoraj
znowu piąty raz. Nieudolnie wciąż maskujesz przykrym uśmiechem swą twarz
Wciąż wyglądasz pięknie w drugi koniec sali
On nie patrzy w drugą stronę a papieros wciąż się pali

Leci - Uptown Funk, Głupi Ja i W Dobrą Stronę
Typ po pięciu piwach chyba widzi w tobie przyszłą żonę
Pyta czy chcesz tańczyć - mówisz że nie umiesz
Najgorsze jest to że chciałabyś i dobrze to wiesz

REF:
Czemu drży ci głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi a ty znowu z kwaśną miną
stoisz sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata

Czemu drży ci głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi oddzielony concertiną
stoisz sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata

3.
Twoi znajomi gdzieś zniknęli
może to ty zniknęłaś gdzieś na całe lato
Czemu nic nie powiedzieli
Czemu nikt nie mówił ci że dorosłość to sam zawód

Czemu nic cię nie rozluźnia i podpierasz wciąż te ściany
Czemu mózg żre ci próżnia, czemu boisz się zmiany
Czemu żywe trupy tańczą tak jak zagra im deszcz
Czemu do nich nie dołączysz, wiesz że tego chcesz

Nikt nie każe ci tu być, jesteś jak cień
Jeśli wyjdziesz nikt nie zwróci ci uwagi
Znam zbyt dobrze cię by wiedzieć że chcesz mieć
Choć namiastkę tej sztucznej powagi

Wciąż wahasz się, wahasz się, pyta cię sumienie
Czy warto przeczekać ostatnią piosenkę
Wciąż wahasz się, wahasz się, pyta cię sumienie
Czemu - czemu - czemu - czemu

REF:
Czemu drży ci głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi a ty znowu z kwaśną miną
stoisz sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata

Czemu drży ci głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi oddzielony concertiną
stoisz sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata

Czemu drży mi głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi a ja znowu z kwaśną miną
stoję sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata

Czemu drży mi głos, czemu łzy strumieniami płyną
Parkiet pełen ludzi oddzielony concertiną
stoję sama
To ostatnia piosenka tego lata, to ostatnia piosenka tego lata

Karaoke

hardrock - Big Body

//DVNO, four capital letters...//
pi0fli22@gmail.com

PEGAZY BEZ SKRZYDEŁ

Pio

Recent comments

zgwalce ci dom i spale matke

Axomol

M0RK

ms sznycel

Related tracks