Nie zmienię swojej natury, ale natura mnie zmieni na lepsze // dziesiąty, ostatni kawałek z mixtape'u "ME-TIME"
prod. by Regeley
IG: www.instagram.com/r.adek_now/
Wersja na YT: https://youtu.be/k3DamTs3XR0
Tekst: https://genius.com/R-now-patrze-przez-okno-lyrics

Mix/mastering: Sotnikov
www.instagram.com/sotnikovpl/
@kikstersot

Fot. roslinnestudio
https://instagram.com/roslinnestudio/

Patrzę przez okno

Chodźmy wspólnie pomilczeć
To niewiarygodne, wyłączę nawet muzyczkę
Mam nadzieję, że pogadaliście
Mam nadzieję, że pogadaliście
Składanie literek - ja chcę być mistrzem
Ale daj filterek, co wpuści ciszę
Mielę te myśli, miewam ich milion
Niech dla ciszy to będzie intro
Wokół słowa, słowa
Wszystko przekazałem, zobacz, ups
Nie da się opisać
Jak umiemy rezonować tu
Nazwę to vibem, nazwę energią
Ale te nazwy nieważne serio
Chodźmy do lasu, daj gadać ptakom i drzewom
Szumom i śpiewom

Umiemy mówić, umiemy krzyczeć
Umiemy śpiewać, umiemy śmiać się
Ale to tylko po to, by komfort
Poczuć razem w ciszy zawsze

Jak mój ziomal kiedyś
Idę sobie dostroić ciszę
Weź nie słuchaj nawet
O czym mówię i o czym piszę

Ja i moi przyjaciele z zaczarowanego lasu
I będziemy dzisiaj tańczyć i nie będzie cicho
Za rzekomą hipokryzję, proszę, teraz mnie nie kasuj
No bo liczy się balansik, głowę robi mi to
Gdy falują nam te głowy oczyszczone zawczasu
I uskuteczniamy baunsik, opowiemy ci to
Nie wiem, czy się chwalić, że skuteczny bywam w namawianiu
Ale jutro będzie lajcik przepełniony ciszą
Wrzucam na luz
Cały ten syf ja wrzucam na wóz
Klikam mu mute, robię mu wywóz
Muszę się przemóc i to jest przymus
Czasami zgiełk chce mnie zgnieść
Chce mnie wciągnąć, chce mnie zjeść
Zamykam okno, a moi ludzie to czają po stokroć
Nawet jak paru nas jest

Umiemy mówić, umiemy krzyczeć
Umiemy śpiewać, umiemy śmiać się
Ale to tylko po to, by komfort
Poczuć razem w ciszy zawsze

Jak mój ziomal kiedyś
Idę sobie dostroić ciszę
Weź nie słuchaj nawet
O czym mówię i o czym piszę

Cisza Intro

Widzę park, chyba pójdę w nim poleżeć
Dobrze, że mam duży płaszcz - może robić mi za koc
Tak naprawdę każdy z nas to tylko zwyczajne zwierzę
Kiedy czuję zapach traw, to mi wtedy daje moc

Park Pokój i nie dotyczy znak stopu
Te negatywy ty zastopuj, przeciągasz strunę jak w punk rocku
Słyszę nutkę, tutaj wszystko jest muzyką
Wszystko jest jej źródłem, jako źródło mogę przysiąc
Tutaj ukłucie to źdźbło. To, co razi, to promienie
To uczucie połączenia to czasem oszołomienie
Parę razy to widziałem we fraktalach, nie zapomnę
Parę razy to widziałem, a mógłbym napisać książkę
Kosmiczna miłość jak Florence. Idę, bo wzywa mnie forest
Tylko, że taki miejski, tam nie ustawia się korek
Pagórek, nie schody i poręcz. Tam podbijam i wchodzę 
O tym napiszę teksty, o tym napiszę tobie

Przyszedłem wychwalać naturkę
Dlatego kładę się na kurtkę
Park Pokój, Park Pokój
Taki spokój, że aż w szoku

Widzę park, chyba pójdę w nim poleżeć
Dobrze, że mam duży płaszcz - może robić mi za koc
Tak naprawdę każdy z nas to tylko zwyczajne zwierzę
Kiedy czuję zapach traw, to mi wtedy daje moc

Znów się raczę Cytadelą, potem zahaczę o Sołacz
Niedaleko także Szeląg, ze mną tam podbija ziomal
Dalej do Marcinkowskiego, zatem jadę tam rowerem
Mówią o nim Park Pedała, ale mnie nie interere to
Kiedyś u Chopina za liceum piwko w parku
No a teraz chill u Dąbrowskiego przy Starym Browarku
W centrum OG skwerek, Wilhelmi jak Olgierd
Wbija ziomów czterech jak pancerni - z nabitą lufą
Ja tu strzelam wersem tylko, nie obchodzą mnie konszachty
Klasyk tak jak Wilson, na uboczu tak jak Szachty
Mały Park Wodziczki, go nie znają głupie dziwki
Wiosna w mieście mija mi, ja mijam zielone uliczki

Przyszedłem wychwalać naturkę
Dlatego kładę się na kurtkę
Park Pokój, Park Pokój
Taki spokój, że aż w szoku

Park Pokój

Czasem nie wiem, co mam robić, ale przypomniałem sobie
Że jedno, co pewnie zrobię, to ten hip-hop
A gdy ludzi miewam dosyć, kusi zamykanie powiek
To na chwilę ze spokojem muszę zniknąć
Gdy zajawa głowę kropi i pulsują od niej skronie
To naczynia połączone z glebą żyzną
Może czasem uziemiony, ale mój codzienny projekt
Uśmiech u ziomali, to jest moją misją

W moim rezerwacie, gdzie dbają o mnie przyjaciele
A na cyferblacie każdy chce widzieć tu ten szelest
Kiedy czas to papier, chyba mam do zyskania wiele
Zatem chwile łapię, bo ich za chwilę mogę nie mieć
Toczę sobie kamień, pod górkę robią mi skurwiele
Chyba żartowałem, choć nie brakuje mi usterek
Siebie naprawianie to jak stawianie tych lusterek
Potłuczone zdanie, ale ta droga dalej celem

O czym gada on? Chyba czasem nie wie sam
O czym gadasz, ziom? Chyba znasz już siebie sam

Imię dali mi Radosław, idę sławić radość
Prostowanie swoich postaw, idę zdławić słabość
Niech pomaga mi ta wiosna, by się bawić śmiało
Mikroświat ubarwia postać, nie, że zbawi całość
Skapnęła na serca kropla, się nie stały skałą
Drążę temat dobra, przełamuję skały stałość
Światło wpada mi do środka, nie ospały amok
Co wysyłam, wraca ot tak, odmieniamy szarość

O czym gada on? Chyba czasem nie wie sam
O czym gadasz, ziom? Chyba znasz już siebie sam

Czasem Nie Wiem Sam

Dobre chłopaki z dobrych stron, yo, ja i Gibon
Jeśli chcesz, no to ci pokażę te tajniki, ziom
Skurwiele pozatapiani, czy to Titanici, ziom?
Idę w las, chociaż nie studiuję botaniki, ziom
Tak się to kręci, kiedy idę tam, to razem ze mną idą chęci
Kiedy minę was, to jeszcze dalej mnie popędzi
Czasem miły świat mi i me teorie potwierdzi
Ze mną za pan brat jest...

Ta postać to Wiosna
Ta postać to Wiosna
Ta postać to Wiosna
Ta postać to Wiosna

To troszkę dziwne, serio, to jak na mnie chyba było troszkę inne
Pierdolę na głowie mieć zadania ciągle pilne
Pierdolę na głowie mieć za dużo, to debilne
Ściągam czapkę, do fryzjera wbijam, ej
Weź wyluzuj z tym, ziom, bo masz jedno żyćko
I nie jest poważne aż tak, osz ty
Spraw, by sprawy sprawnie sobie poszły

Przyśniła mi się i na twarzy miałem uśmiech, aha
By to powtórzyć, jeszcze usnę, aha
I dzięki temu wstanę luźniej, aha
I chcę wypełnić w sercu pustkę, aha

Ta postać to Wiosna
Ta postać to Wiosna
Ta postać to Wiosna
Ta postać to Wiosna

Zanim pójdę spać, no to jeszcze spojrzę w niebo raczej
Radek, sobie radź, żebyś się tu nie czuł nieborakiem
Słowa spiszę sam, spiszą się na medal me postacie
Biegną sobie tam, a ten bieg dla biegu, nie po papier
Podium niczym opium, aż zostanie popiół
Serio, po nas tylko on, nie przeceniaj, ziomku
Ja idę do domku, siebie tam przegnam
Ze sobą sam wygram, siebie nie przegram
Powiedz mi, kto mi sprzyja?
I czy przygarnie włóczykija?
Wena jest moja, nie niczyja
No a ta postać to Pani Wiosna

...to Wiosna
Ta postać to Wiosna
Ta postać to Wiosna
Ta postać...

Przyśniła mi się i na twarzy miałem uśmiech, aha
By to powtórzyć, jeszcze usnę, aha
I dzięki temu wstanę luźniej, aha
I chcę wypełnić w sercu pustkę, aha

Postać

Dobrze, co? Jest dobrze, dobrze
Pytasz mnie, czy jest okej? Mówię, że owszem
Wrócę tutaj sobie
Jeżeli kiedyś zapomnę, jak było konkret

U mnie dobrze, u ziomów dobrze. Czy na pewno? Mówię, że owszem
Dni są dobre, a nie najgorsze, dni są dobre, noce podobnie
Jak to w ogóle możliwe, że tu tak mało narzeka ten ziombel?
Wszystko jest jedynie stanem umysłu, nie chodzi o luksus w ogóle
Tłusty bit, w głowie olej, to fituje jak na moje
Puste myśli zagonię w kozi róg na inną stronę
Nie tę, którą teraz zakreślam, mimo że jakość pisma kiepska
Chyba jedyne, w czym stawiam na ilość, to ten papier zapisany w literkach, co?
Dbam o biochemię, żeby w głowie było dobrze
Dbam o podziemie, kiedy wersem robię odwiert
Choć moje brzmienie pokieruję głównie do mnie
W ogóle nie jest mi z tym źle
Jestem entuzjastą entuzjazmu
Zwierzę stadne, nie wypadam z mego statku
Choć nie wsadził mnie tu Noe ani żaden inny koleś
Czasem na samotny wypad sobie też pozwolę

Dobrze? Jest dobrze, dobrze
Dobrze, co? Jest w opór dobrze

Dobrze, co? Jest dobrze, dobrze
Pytasz mnie, czy jest okej? Mówię, że owszem
Wrócę tutaj sobie
Jeżeli kiedyś zapomnę, jak było konkret

Czasem jest git, czasem jest gicik
Czasem czujemy się tak znakomici
A czasem życie też daje mi wycisk
Wtedy przetwarzam owoce mych działań
Słodki so-so-sok, ostry so-so-sos
Prosty ziom chce jak boss
Tutaj czuć się
Wszystko z dobrym skutkiem, co?
To żadne keep it gangsta
Zajawa kipi gęsta 
Mówię sobie “dolej do pełna”
Oliwy do ognia też daj
Muszę dziś to dostać, ja i mój dobrostan
Moje miasto Poznań, moje państwo Polska
Muszę dziś to dostać, ja i mój dobrostan
Moje miasto Poznań, moje państwo Polska

Dobrze, co? Jest dobrze, dobrze
Pytasz mnie, czy jest okej? Mówię, że owszem
Wrócę tutaj sobie
Jeżeli kiedyś zapomnę, jak było konkret

Dobrze

Dzień ze sobą, dziś od ludzi mam urlop i na odludziu dziś żyję
Ktoś jest obok? Obok jest tylko lustro, ale do niego nie piję
Sztuką słowo, a tej wystawy kustosz to dzisiaj ja jedynie
Sztuką słowo, daję je sobie luźno, że mi dzień dobrze minie
Młody marzyciel niczym Willy, chociaż za oknem nie jest łąka
Zapominalski, ale nie pamiętliwy, takiego siebie nie spotkam
Ej, co to? Chcę widzieć złoto zawsze, kiedy patrzę do środka
To nie samotność, wszystkie wersje mnie dziś tańczą przy moich zwrotkach (tak jest)

Tak, tak - ten w lustrze to na szczęście ja
Tak, tak - ten sam, ten sam, ten sam, ten sam
Tak, tak - bo w lustrze dziś mam szczęście ja
Tak, tak - gdy jestem, jestem, jestem sam

Hymn introwertyków, mimo że ja jestem ambi, ej
Lubię zawodników z lewej, jak i prawej flanki, ej
Mówię to bez kitu, jeśli chcesz, to możesz sprawdzić mnie
Ale nie na żywo, bo dzisiaj nie mówię "wpadnij", nie
Wokół wszędzie pik pik, ja potrzebuję pit stop
I zrobię sobie piknik, co będzie dłuższą chwilką
Nie biją bębny, nie goni deadline, dzisiaj mam farta, nie falstart
Jestem trzeźwy, nie do przerwy, węszę luźno, nie gonię charta
Akceptacja to jedyna opcja, by w faceta zmienić chłopca
Myśl to tylko myśl, a emocja to tylko emocja
Czasem zrobię z siebie durnia, czasem hip-hopowca
Lecz to celowa swoboda, a nie pusta nieświadomka

Tak, tak - ten w lustrze to na szczęście ja
Tak, tak - ten sam, ten sam, ten sam, ten sam
Tak, tak - bo w lustrze dziś mam szczęście ja
Tak, tak - gdy jestem, jestem, jestem sam

Czasem chłodno, czasami w głowie ukrop, czasem jestem świrek
Czasem prosto, czasami w głowie luźno, czasem też na spinie
Młody Kevin Parker, kiedy słyszę tę gitarkę
Młody Kevin Parker, mimo że to tylko sampel

Tak Tak

To nie Cliffhanger
Skaczę po klifie i robię dziś banger
Z daleka to widzę, z jakim idzie to mi dźwiękiem
Przechodzi sztorm, przechodzi z wdziękiem 
Patrzę na lewo, na prawo, mam wizję
Jasno, czysto i pewnie
Robię tę muzykę, czy to dziwnie brzmi?
Ale robię to i sobie to nazywam, czym zechcę 
Se nie wiszę już na klifie, a z niego patrzę z uśmiechem
Make a wish - dobre życie, make a swish - z impetem
Widzę drzewo, lecz nie lipę, kiedy pod nim słowa lepię
Słyszę ten cichy wicher, słyszysz zgiełk? Nic nie wiem
Muszę okiełznać, nie jest to przerwa, nie szukam okienka, bo to jest seria
Pow pow pow, ej, co co co? Serio, po to jest seria
To moja salwa, nie jestem wieszczem i to nie szałwia
Ale mam deszcze, no bo nareszcie robi się cieplej i mówi to serce
Na wiosnę mam pomysł, moje ziomy idą za mną
Może te kartony? Weź nie pomyl z wyprowadzką
Wzory wyprowadzam na te strony czystą kartą
A moje wybory, sorry, są tu moją sprawką 
Pozostaje opanować głowy mej trajkot
Stały mam ląd i nie płynę już tratwą
Cały ten sztorm pojebany już za mną
Wiosna w mieście, burzy outro, co?

W moim mieście rosną drzewa i mam znowu o czym śpiewać
Przegoniłem ten sztorm i spokojny już się miewam
W moim mieście rosną drzewa i mam znowu o czym śpiewać
Przegoniłem ten sztorm i spokojny już się miewam
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje teraz
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje teraz
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje teraz
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje

Zrobię to lepiej niż ten i tamten, zrobię to lepiej niż to i tamto
Położę swoją skalę na planszę, nie mam carte blanche i to jest mój hardkor
Nie przykładaj swojej skali, bo nie grali tego w portach
Nie ma tego w twojej skali ani w skali Beauforta
Twoja łódź niegotowa na sztorm
Zamknij dziób, go nie stawiaj na sztorc
Żagiel pruj, kiedy pruje ta łajba 
Ja siedzę w szortach i piszę to w szantach 
Czasami naprawdę, czasem piszę to w żartach
Mnie nie zmyje fala i ty weź się nie łudź 
Kończę sztorm, weź się nie chmurz 
Kończę sztorm i ty weź się nie burz, co?

W moim mieście rosną drzewa i mam znowu o czym śpiewać
Przegoniłem ten sztorm i spokojny już się miewam
W moim mieście rosną drzewa i mam znowu o czym śpiewać
Przegoniłem ten sztorm i spokojny już się miewam
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje teraz
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje teraz
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje teraz
Ty nie pytaj mnie, kto wchodzi tu po swoje

Wczoraj miałem sztorm, dzisiaj chillout bezbrzeżny, ej
Wczoraj miałem sztorm, dziś się czuję bezpieczny, ej

Sztorm Outro

YourRapBeatsTV - Entertainment

313 Music - Thoughts ( Epic Chill Out Piano Rap Beat Hip Hop Instrumental 2016)

Enjoy The Instrumental!

313 Music - Thoughts ( Epic Chill Out Piano Rap Beat Hip Hop Instrumental 2016)

YourRapBeatsTV - Entertainment

Tim Eldridge - Drift (Inspiring Deep Relaxed Atmospheric Rap Beat Hip Hop Instrumental 2016)

Enjoy The Instrumental!

Tim Eldridge - Drift (Inspiring Deep Relaxed Atmospheric Rap Beat Hip Hop Instrumental 2016)

YourRapBeatsTV - Entertainment

Hansult Beats - Ghoul (Dark Deep Emotional Rap Beat Hip Hop Instrumental 2016)

Enjoy The Instrumental!

Patrzę przez okno

Radek Nów

Related tracks