produkcja, m/m - młody jurij the astronaut

tekst: 
w gdyni mieszkam, spędzam czas 
spędza sen z powiek gdy mi pełza łza 
feeling szczęścia, w bletkach mam 
pięć gram, pięć z ziomem, sześć lat go znam 

jade na orłowo, bez przekąski bo na bat 
pale nałogowo, w łbie mam gąski, pare szmat 
szare kamienice, widze gdy chodnikiem ide 
białe twarze, sine, wicher, cicho wieje wiatr 

w moim mieście pizga, a w twoim to niby nie?
w moim mieście dziś mają smolić zipy jazz 
polec łatwo faktycha, gdy nieogar jesteś 
moje miasto to gdynia, gdynie kocham niecierpieć 

czasem mnie łapią korki, albo ja łapie korki 
czaje te całe wzorki, i tak przychodze we wtorki 
czasem z nią mam problem, czasem problem mam w gdyni 
czasem mnie łapią dołki, bardzo je chce rozkminić 

rap i jazz mam w studio, potem wracam z centrum   
z paki pet daj buchnąć, głodze raka w ten mróz 
już nam mija zima, depresje zamienia klimat 
a ta jebana żmija, chce jeszcze mnie, nie otrzyma 

upadam jak kartagina, nie pytaj w kim widze rzymian 
słucham leha, mniej mamy, siebie nie chce wysłuchiwać 
czuje się jak gówno i nie wiem przez co mordo 
rap to moje płótno, i mnie koi na okrągło 

jade plac górnośląski, a miałem pogórze górne 
bo pg to kurwa skrót ich, nie miałem pojęcia wogle
mój rap to górnolotny, oni dalej w chórze z gównem 
pompeje wybuch malutki, gdy pytają na fit o mnie 

ludzie z gdyni, pozdro - ci, co lubią, a nie znają mnie 
ludzie z gdyni, pozdrowini, co lubią, poznali mnie 
jeśli tutaj mieszkasz, pewno na jakimś z melanży 
się zdarzy jeszcze nam przechlać, pokręcić i zjarać blanty 

i się kręci mi film, nie od wódy a mych myśli 
kręci ta myśl, że od ludzi jestem inny 
wiesz, że jaram w gdyni i się jaram nią sam 
kieszeń w niej 2 dychy i obracam pieniądz w gram (z ziomem)

daje rade, rade dam w gdyni 
kłade lache, patent mam w gdyni 
pale bake, pakiet pal w dyni
czujesz gie de igrek, ten feeling x2



ogzip wiosna

produkcja, m/m - młody jurij the astronaut

tekst:
orłowska riwiera wygląda jak santorini
od podstaw wybieram, gdzie, jak idę w gdyni
coś nocka zabiera mi czas, siły, kwity
to polska, kariera to w las, pale giby

malediwy, ona i ja, mamy kminy
zamalowane na czarno, a na żółto święcą szyby
błękitne morze i różowe niebo
bez ciśnień chodzę i luz w obieg przeciął

nie wiem czy dzień nadejdzie
bo mi pięknie jest, jawe depcze sen
policz bezcen scen, boli serce mnie
bo dziś wiecznie chce, ale przejdzie ten

stan, nieważkości ciał
nieważności ran, dat
mój beztroski świat
co bym chciał, żeby trwał

używałem używki, których byś nie aprobował
większość rzuciłem, tak jak curry z loga
viagra, ściery z vogue'a, miasta, lewy towar
zmieszaj jak kaszanka, to mieszanka wybuchowa

wydawało mi się, że jade, a tak naprawde uciekam
przejebało mi się jak zjeb kase, na bat, balet i peta
padł, wstał i czeka na znak gdzie impreza
padł, wstał i czeka na was, co na plecach

siedze w skmce, bo to nie jest new york
w dłoni trzymam pędzel i jadę malując
chciałbym znać więcej, winyli z muzą
chciałbym poznać więcej, bo tu nie zagrzeje długo

boli, że nie dzwonisz, ale tego nie pokaże
goi się i goi rana, z rana padam na łeb
koi słoik roślin z folii, ze sreberek w bramie
łoić tonik w gości low key, słabe zachowanie

chce relaksu na melanżu, chyba pojebało mnie
a w dodatku, tych wydatków sporo, przejebało się
muszę wyczillować, chyba jadę na chałupy
bo mi nie pomaga browar, czysta z batem, no i dupy

chce ciebie nad jeziorem
nadal nie wiem czemu mi zostałaś w głowie
chce ciebie skraść nad morzem
nadal nie wiem czemu, myślę o tobie

leci polska - hiszpania, w moim życiu meksyk
nie daje dziś jebania, o to że mógłbym być lepszy
nie daje dziś jebania, bo to wprowadza w kompleksy
możesz się postarać, i tak nie będziesz kompletny

ogzip nowy jork

ogzip pety na ławce

tekst:
myśle o przyszłości, żeby nie myśleć o węźle 
bo jedyny dla mnie węzeł, to ten franciszki cegielskiej 
życie ma być piękne, to to trzeba przepracować
u mnie stale chłodna głowa, zimna dziwka robi loda

niezliczona ilość pojar, godzin których zeżarł melanż 
nie znalazłeś tu rapera, tylko zioma który wie jak 
ma rapować, i któremu wóda udaremnia próby 
wzięcia siebie w garść, kurwa mać, wypadało mu by 

w lato wypad na chałupy, wiosną - gdynia, chillout, dupy 
w jesień łapiemy tą chandre, potem w zime same smuty
jak chcecie to to zapalcie, ale już nie latam skuty
chyba że to melo właśnie, to się dokładam do skruchy 

w gdyni 
pizga, pułapka logiczna, nie idą na wiatr słowa
proza to mój prozac, a ty w koła cztery po towar 
i wiem że ty wiesz, że chcesz to rzucić ziomal 
ale za ciężkie to jest, i za lekka po tym głowa  

co środa to w łapie specjal, bo my łazimy na fyrtel 
każdy ziomal tu przyjeżdza, czyli tak bardziej rodzinnie 
nawet gruby mielzky z piwkiem, chyba nie chce mnie podszkolić  
o co chodzi mielon? czy łazi o otsochodzi? 
 
w środe naebałem się, w czwartek naebałem się
w piątek naebany też, chyba padne w sobote ej 
wyszedłem na stocznie a tam stała moja była 
w sensie stała kiedyś była, teraz w co robi nie wnikam 

ona widziała w tłumie, byłem nie do poznania 
chciała pogadać dłużej, nadal nie do poznania 
ja nawet się nie łudzę, że się o nią postaram 
bo ja w kurwe mam tupet, to jak stąd do poznania 

nauczył mnie leh, co zrobić jak z buta weszła 
do twojego świata, nara! pa! to dla jej bezpieczeństwa
i tak jak młody l, będę myśleć o legendach
od niego do pac'a, mac'a, biggiego, potem do eksa

gdynia to mój cały świat, tu i pekin i meksyk 
tyram, pisze, robie rap, rozjebie bez koneksji 
gdynia to mój dom jak marynarza, rzadko w nim bywam 
częściej jestem nieobecny, w gdyni pływam, bywa 

punche jak tyson, tylko fury czy mike
w sumie lubie kombinować, pierdolnięcie combined 
mam zawzięcie od lat, taki juz po prostu jestem 
nie moge siebie sam zlać, choć serce bije zaciekle

jak ma wyjść to nie po angielsku nie nie 
jak ma wyjść mi to ma być rozpierdol sie wie 
jak na razie lece starowiejską, celem 
jest mefisto, żeby stało piekło, niebem się

ogzip węzeł franciszki cegielskiej

trapisko prod. tygrys juri & diegonotrich

tekst:
EEEEYEY

\\ogzip
Nie mów mi nic 
Przyjechałem tu po kwit 
Jak coś mam robić to robię do krwi
Nie ma ze boli kiedy palę weed 

Ona po nosach do rana to trip 
Potem po lotach wygląda jak sfinks 
Ciebie na noszach wyniosą jak nic 
Polataj tyle co szczyle z gdy ni

Cooper jej raczej nie mini 
Broni jej bramki jak Gigi 
Ma ptsd 
u niej szminki, dragi, triki 

Lubię to gadam na migi
Nie lubię to psuje szyki 
FL to mój plik 
U mnie drum kit, haty, kicki

\\juri - nafurany tygrys
mowi do mnie tu na migi jakby migos
przyjechalem tu z afryki robic pitos
jem patroszony filet albo bigos
nafurany tygrys ksywka cheetos

wchodze tu na linie trzeba fast
ja mam polifonie w glowie topie piasek
tancze wkolo mijam plaze swiety bass
tworze wlasna barakude jebie mase

\\hubi
wylewam lean
jesyem w berlin 
 jej cipka clean
przychodzi i bierze w pysk
wychodzi mowi ze styl
bujam w oblokach jak gin
perkeset znieczula zmysl
nie czuje nic
ona jest z ulic ja nie lubie zdzir
nowy chanel  no bo kupuje drip
jesli cos pije to musi byc clean
trzyma mnie blisko bo wie ze mam styl
oxy i mysli ze sni x2

\\oliwa brazzers
FIFA i szlugi, jajówa do muzy 
Się lubię odurzyć coraz więcej wudzi 
Coraz więcej ludzi w nas coraz mniej ludzi 
Niby ciagle luzik a mam dosyć tej buzi 

Ma dosyć tej geby, i w linie w te pędy 
A potem którędy 
kurwa chyba nie zostanę świętym 

Dobre chociaż tyle 
Nigdy nie marzyłem 
By zostać pedofilem 
Sto sto sto zastopuj to na chwilee
Z pizdy jie wyrobiłem 
A wciąż się zajmuje dilem 
skad na bojanie zwije 
Bo jam nie jest szybkim bilem
Chyba się pogubiłem 
Zawinięty przez kije 

Chuj w to, szybko minie

CHEETOS

ogzip g sung

ogzip mów mi

produkcja, m/m - młody jurij the astronaut

og zipek bo był młody i glupi 

tekst:
ja mam lote jakbym leciał samolotem wiesz
zęby złote, dla was pierdolony mokry sen
gadam z bogiem, ale nie wiem czy to na to dobry dzień 
jeden karton lsd, czyli jeden karton mniej 

Ona znowu mi się śni, bo się świecą jej te oczy
ona płacze nie od dziś, bo lubi wpadać w kłopoty 
nie widziałem pare dni jej, bo mam dużo do roboty
ale gdy otwieram dijem, to mnie pobudza jak prochy 

Melanż i do łóżka 
A na pętli unda 
Kiedyś będzie fit w Gdyni 
Już go w głowie puszczam 

Melanż i do łóżka 
A na pętli unda 
Znowu mordo w mig chillin'
załapałem buszka 

ja mam tyle gazu w sobie tak jak stacja lpg 
ja mam tyle gazu w torbie, trzeba wierzyć, że 5g
jestem swojej bani bogiem, więc nie łykam byle ściem 
chodzę z przymróżonym okiem, żeby nie widzieć tych ścier 

wczoraj mnie zgarnęła suka 
myśleli, że znajdą bucha
ja na szczęście nic nie miałem
mogą jechać dalej szukać
latam po mieście jak mucha
dzisiaj piątek, dzisiaj sztuka
bo dziś jest tu rapowane 
i też sztuka będzie w płucach

pieniądze szczęscia nie dają 
ale chce płakać w ferrari
mam na plecach krzyż jak pająk 
i go nie moge zostawić  
nic nie biore jak mi dają
bo uważam z używkami 
Tylko po melanżu rano 
Pójdę gdziekolwiek z torbami

x2
a ty wiesz, jak skończe
albo na dnie, albo dobrze
albo zbije sam majątek 
albo sam siebie wykończe

ogzipek unda

produkcja, m/m - młody jurij the astronaut

tekst: 
daje rade, slucham damarade 
nie mam oc/ac, bo nie straszny mi wypadek ej
pale rzucam tasie na chodnik i wywija się 
na wietrze to macie słowa a słownik w mojej kiermanie

pare pustych paczek w tak samo pustej samarze
białe butle w ranek od sadzi słońce pomarze 
to godzina u, w gdyni zimko w chuj
pale na bulwarze pacek, i mi mija chłód

jestem w tym momencie życia, że ja gibam się po mieście
po giblach z ziomeczkiem, potem latam do studentek z nim
zycie jest jak film, pare klisz czyli chwil
lub płyt bo się tak kręci jak dvd

jimi hendrix patrzy na nas nie wiem czy go buja
mac i biggie patrzą na nas nie wiem czy ich buja
ale lehu patrzy z góry, go na pewno buja 
bo nas łączył ten sam temat, to ta sama sztuka 

g-city, g-funk, g-walk, dzisiaj
pytasz co tam robi g? to jest gdynia 
g-city, g-funk, g-walk, dzisiaj
pytasz co to jest za g? to jest gdynia 

nie pierdole w tańcu się, bo nigdy ruchow nie mialem 
obrzydza łańcuch, weź go nigdy w duchu nie chciałem 
nie mam kontaktów, bez też daje rade
bo się liczą skillsy barsów, płynne złoto, talent 

wcale sie nie chwale, bo brage mam juz w kieszeni 
to przepracowałem, z czasem udało sie zmienić
nic nie jest bezzmienne, a w szczególności dilerzy
każdy chce zarobić penge, każdy ma na nią apetyt 

kiepy, kamienice, popielniczki, parapety
mam nosa do rapu a nie fety, tak jak grecy
priorytety mam niestety, nie kaliber 4 4 
my to tylko dzieci, nam zabrali rewolwery

g-city, g-funk, g-walk, dzisiaj
pytasz co tam robi g? to jest gdynia 
g-city, g-funk, g-walk, dzisiaj
kto ma rap w Gdyni og? spytaj o zipa

OG Zip

Popular tracks