ból w klatce
chłod sam, brak łez
wznów stan, save state
i zapętlaj dawki (x2)

pięć takich samych ściech
po pięć takich samych
pięć takich samych ściech
i zapętlaj dawki (x2)

strata komórek, kapuje
raka, zatoru, po tourette
rata za furę z powtórek
fatalny stan oczu, wiem

żenada nad ranem po fudze
banan z ust do krwi bo lubię
zdrada słów, wiecie co czuje
sama uprzedzałaś mnie

i zapętlaj dawki' (x∞)

strata komórek, kapuje
raka, zatoru, po tourette
rata za furę z powtórek
fatalny stan oczu, wiem

żenada nad ranem po fudze
banan z ust do krwi bo lubię
zdrada słów, wiecie co czuje
sama uprzedzałaś mnie

i zapętlaj (x∞)

Zapętlaj (prod Tykun II)

zasłoń mi twarz
jakby to ostatni raz był
mimo tak wielu lat
mimo tak wielu okazji
chciałem zatańczyć
a ty chciałaś mnie trzymać
zniknąłem jak karty
których nie dałem wybrać
po fakcie to każdy, 
mógłby do winy się przyznać
ale to nie wystarczy
bo jak patrzę jak się patrzysz to...


masz na dłoni twarz co gonił czas
po skroni, nas ochłodzi wiatr
twarz boli, za ten cały strach
co stworzył błąd, brak moich prawd
to wspólny ląd, po słonych łzach
spokojny wzrok, który już znam
to wszystko takie proste,
to wszystko takie proste (x2)

czy dam zatrzymać na dłużej?
na nowo znalezione uczucie, jak?
napiszcie mi na szybko instrukcje
krok pierwszy zahamuj strach
krok drugi jak coś daj znać
krok trzeci uśmiech i graj jak lubisz grać
jak ludzi znasz to luzik, skacz na kolejny etap

zasłania mi oczy dym i para
mam krok jakby to byla zabawa
mam w głowie przygotowane zdania
całe szczęście się nie trzeba przedstawiać

to znów sen pewnie, ale nie chcę wstawać
każda brednia, na dno szkła opada
gęste wdechy, ciężkie wdechy, dawaj
jak niepoważny sam do siebie gadam

jeszcze jeden krok, jak w tunelu światła
to działa jak koks i ciężka terapia
ale kto jak nie on, ale kto jak nie ja
stęskniłem się za nią, witaj Jigglyluv

masz na dłoni twarz co gonił czas
po skroni, nas ochłodzi wiatr
twarz boli, za ten cały strach
co stworzył błąd, brak moich prawd
to wspólny ląd, po słonych łzach
spokojny wzrok, który już znam
to wszystko takie proste,
to wszystko takie proste (x2)


Banał (jigglyluv 2 pilot)

po co paki cali, meh nie pali, dajcie lepiej chrzanu
twój skład jebie, ostro wali, przestań spinać sie dzieciaku
jestem arcybozią magii, niezrozumiałych tematów
arcywrogiem a-dewiacji oraz harmonii bez szału

po co się wpierdalasz w zdanie, zaraz evo, zaraz transform
świat mnie rucha na śniadanie, muszę znosić ludzkie tarło
jak krzaczasty ściągam limit, otwieram brame i gardło
wasze zdanie mnie nie dziwi, ale to na inny track yo

chaos i emocje
daj chaos i daj whoa
chaos i emocje
daj chaos i daj whoa

Chaos I Emocje 2

Na chuj mi szalik skoro szyje tuli węzeł sznura
Wepchnij karabin do ryja albo mi odgryź chuja
Widziałem boga na oko wyglądał jakby umarł
Mam jeszcze dwa sloty wolne z tyłu do piekła cała

futra fura
A w niej Futa furas 
cała futra fura
A w niej Futa furas 
cała futra fura
A w niej Futa furas 
cała futra fura 
A w niej Futa furas 

widzę w twoich oczach że się turbo kochasz we mnie
nie pamiętam twarzy to przez mgłę albo przez spermę
odwróć się do ściany i wygnij za plecy rękę 
trzy magiczne frazy albo strajki i spierdalam

shout out w chuj dla brata co przegonił mnie z pomysłem
miałem wielkie jaja ale wyrosłem na pizde
nie do końca czaję co to znaczy rzeczywiste
fuck rzeczywiście, też jestem na liście 

whoa zajebiście, przekopa za winklem
cztery razy w płuca w akompaniamencie iskier
dorzuć jeszcze bucha z totalnie lewego skuna
podrzuci mnie do demonów wypełniona fura

cała futra fura 
A w niej Futa furas 
cała futra fura 
A w niej Futa furas 
cała futra fura 
A w niej Futa furas 
cała futra fura 
A w niej Futa furas

Futra Fura

żal
nonsense i płacz
wstałem żeby spaść
co to za ziomal
co to za ziomal
co to za ziomal
żal
nonsense i płacz
wstałem żeby spaść
co to za ziomal
co to za ziomal
co to za ziomal

to ja
moje brednie i mój chłam
pomysły wyciągam z dna
to cały ja 
oj cały ja
to tylko 
ja
moje brednie i mój chłam
pomysły wyciągam z dna
to cały ja 
oj cały ja
to tylko 

wylewam zbyt prywatne sprawy
młody stary koń, ale nie daje rady
i mówię to na głos, bo nie mam obawy
że dogoni mnie zło, bo chyba już ja nim

kiedyś teksty nio-nio, teraz żyje wersami
chociaż robię je oj, już gotowe - no zabij
zbyt proste flow
za proste uhh
w chuju mam w chuju zobacz w chuju to mam

o-o bo bym zapomniał
w podtekstach jest historia
o wewnątrz głowy wojnach
i żółci wewnątrz dziąsła
o sukach i pieniądzach
brak obu, bo sprzed kompa
to trzeba mnie wyciągać
mam ego jak stąd do tam 

globalne rozczarowanie 
wszechobecny mehmehmeh
od początku jak powstałem 
było w planie zrobić trzech
za dzieciaka imaginowałem sobie dużo wiesz
zapamiętałem wyłącznie bliźniaka z imieniem na M

żal
nonsense i płacz
wstałem żeby spaść
co to za ziomal
co to za ziomal
co to za ziomal
żal

nonsense i płacz
wstałem żeby spaść
co to za ziomal
co to za ziomal
co to za ziomal

to ja
moje brednie i mój chłam
pomysły wyciągam z dna
to cały ja 
oj cały ja
to tylko 
ja
moje brednie i mój chłam
pomysły wyciągam z dna
to cały ja 
oj cały ja
to tylko

Ksywa

Zgubiłem brata - czy ktoś go widział gdzieś?
nie depcz po tych kwiatach - pod nimi leży 'meh
Niech nigdy nie wraca - widziałeś na dłoniach krew?
to widziałeś już za wiele, co za nieszczęśliwy dzień
Nie potrafię płakać, deszczem imituję łzę
Rozpada się tratwa - mieliśmy dopłynąć gdzieś
W popiole ze świata gdzie chowałem się ze złem

Widzę szczątki zdania "jak coś to zawsze masz mnie"

Aaah...co za nieszczęśliwy dzień


Spłonął domek z kart Pokemon
Skruszył pozłacany demon
Nie pytam nawet dlaczego
Nie słuchałem gwiazd
Depcząc ciała ludzi LEGO
Widzę w tafli swoje ego
Polubiłem pierwszy sezon
Ale nie mogę w nim stać
Napuchła na sercu przemoc
Ile godzin już minęło 
Od kiedy po raz ostatni
Założyłem ludzką twarz
Wszystkie utwory to DEMO
Bowiem mogę więcej
"Nie nakładaj sobie stresu"
Zawsze wiało wstrętem
Nie dam siedem tylko dziewięć
zamknięte w potędze
Albo jeszcze więcej 
Zdejmij ze mnie rękę
Obdarzyłem świat miłością i największym ciepłem
Pora na 'mehnięcie
Bo sam byłem złem

Mehnięcie

włóż mi implant w mózg
żeby czuć 
każdy szmer syntezatora
nowy gatunek ludzkości
a dopiero były wczoraj CD-ROM
potem Siri, cały dom
neuralink i metaverse
kup cyber mnie jako NFT

nie dokopiesz się przez rok 
do połowy ceny mnie 
skomplikowany algorytm
żeby zasiać panikę
gdzie do kurwy pani'meh
chcę niematerialny sex
wyżrę wszystkie podzespoły
żeby zostać sam jak pies

NFT'MEH

Podpieram ścianę ramionami i osuwam jak za dzieciaka na sankach
Zniszczyłem sobie życie sam, jedyny przyjaciel to soundcloud
W głowie zalegała tona spraw, ale żadna nie aż tak ważna
Usłyszałem strzał, fuck, psychodeliczna jazda

Zdjąłem z głowy limit 
świat usprawiedliwić
chciałem zanim mi ponownie spadł 
Nie przyjmuję winy
Apostrof to pryzmat,  
od początku miałem tony zła

Zaraz tulpa stworzy tulpę
Dzielę z nią każdą sekundę
Wmawia przeciw wagę skurwiel
Kiedy na wszechświat się -----


[2]
Pierwszy moduł wymieniony, 
słyszę cztery strony świata
Odpuściły krzyk potwory, 
Teraz czeka was zapłata
Zaczynam od końca drogi
Znam schemat podróży w czasach
Wszystkich na raz (x4)

To mój czas, rozejrzyj się
nie ma szmat, więc ciebie też nie
Szmer pikseli, nurt idei
brud ze szczelin, jeden backspace
Zmywam pomyłki i szept, 
którym brudzicie mi przestrzeń
Nie po to przetaczam krew, 
żeby ryzykować, że z waszą się zetknę

[3]

Lepiej sprawdź
Czy twój świat
Wytrzyma koniec
Patrz i płacz
Na dłonie 
KONIEC CZASU

Nie Ma Szmat

rozerwij mnie prosze na strzępy
zanim zrobię błędy
i powiem zakazany wiersz

szokujące jak jestem pewny
zważając na stepy ciał
które już wytworzył 'meh

z tyłu umysłu, gnijących pomysłów tona
otwieram cudzysłów, by nie ranić wilków
na dłonaich

hamuję kły, przepuszczam wstyd
niech dzieje się, dzieje sie dzicz
nie dzieje się dosłownie nic, 
panie robocie już zamykasz ryj
już zamykaj ryj

na zawsze masz mnie, na mały palec
wygrałeś, aż wstręt - nie podołałem
otacza falset - główki zapałek
chowaj to O pod dwukropkiem

wiesz że patrzę lepiej niż widzę
uskrzydla mnie świat, i gniotą ulice
za pareset prawd, kilkanaście życzeń
zakończymy to wielokropkiem

się nie wybielisz ot tak
pokaż drugą stronę medalu
że paliłem mosty to fakt
i przejebałem kupę szmalu

żenadą rzucałem pod nogi
znikałem jak ktoś nie podchodził
mogłem się czasami powstrzymać, no no
ale ciebie to chuj obchodzi, co?

pobełkocz sobie, no śmiało
zrób nową nową ofiarą
pochwal się szafą 
i zostaw albumy
oni cie i tak nie kojarzą

to nie klony, to paradoks
zawsze byłeś sam
wykłucasz się z własną banią
które z was ma gorsze "ja"

to nie szepty na dobranoc
to pół wina a pół strach
dorzuć jeszcze miligramów
żebyś z pewnością mógł spać

jak tak gadasz to opowiedz może no wiesz
doskonale wiesz ;)
wstyd mi przed tobą słuchaczu
że dzieliłem z nim jeden łeb, serio

Zamykaj Ryj

dzwoni mi fon
w uszach dzwoni mi phonk
nawet nie jesteś stąd
nie rozumiesz any word, anymore
nie rozumiesz any word, anymore
nie rozumiesz any word, anymore
palą mnie usta, bo
lubię na ostro sos
do pasty ostro sos
kudłaty gdzie twój tors
gubią świat oczach, boziu
nieprzestgam też boj
lubię odpłynąć solo
chciałem mieć ciebie obok
fruwam jak w niebie obłok
stop, stop
znowu dzwoni mi fon
w uszach dzwoni mi bones
nie wiem czy będę zdolny
powiedzieć any word, anymore
powiedzieć any word, anymore
powiedzieć any word, anymore
palą mnie płuca, bo
lubię jak robisz to

solo joint, cofam czas żeby znowu płakać
milion stron, metafor i żadna nie ładna
jesteś nią, lego-hoe, masz połowę świata
zarządzaj nią, szy'meh znika powoli 

żyw ziemie moją krwią
nie zasługuję na nią
wraca zło, wracam sam
żeby tańczyć wokół krat
nie zdejmiesz pieczęci którą nałożyłem stary ja
pamiętaj żeby nie płakać dopóki nie jesteś sama
nie mówią tego w reklamach
zachwalając nowy xanax
zabawa i chaos
frustracja aż do gwiazd
które spadną prędzej niż byś tego chicał

Legotyp3 (prod. yungrevrbgod)

nie mogę doczekać się kiedy śnieg znowu spadnie
na nim moja krew będzie wyglądała ladniej
jaki mamy dzień, muszę wiedzieć zanim zacznę
kręcę wokół palce rzeź, która spuszcze niby niespecjalnie 
niech mi ktoś wyjaśni czemu komus podobam się
tyle dni przede mną a potrafię wiecznie patrzeć w tył
nawet datę wskaże palcem
i przypadkowo zmiażdżę
chciałem iść do kogoś kto kiedyś może mnie ogarnie
ale to jest aż za fajne
nikomu nie dam zajrzeć nie
siedem miliardów powodów czemu chcę zostać mutantem
z chodzącym implantem i backupem z sekundy ostatniej
ale to tylko wszystko przypadkiem
przecież wiesz że mówię prawdę
z uśmiechem na gardle
dzieci biegają po fontannie
a do mnie nikt nie wpadnie
uwielbiam kiedy skamle
pół pani a pół pan meh
czekaj tylko coś sprawdzę
jestem po szyję w bagnie
z głową wyżej niż patrzę
czy mogłoby być fajniej
nie pytaj tylko gap sie

Banał (jigglyluv 2 pilot)

archive'meh

Recent comments

jakubL9

katashi

Related tracks