title; samotność
artist; real/sajko
album; śmierć lp.
mix/mastering; swimer
beat; zajebany
tekst;
z dnia na dzień jesteśmy samotniejsi
skoro normalni ludzie o nas dawno zapomnieli
nienawiść jak osocze (bo) mam to we krwi
oni nie palą trawy, a ciągle mają skręty
mam ich na oku jak soczewki
stan - ledwo żywy i senny
czas dla mnie już nie istnieje
ja mam zawieszony bad trip
nie mam kontaktów, więc nie daję po kablach
a miałem tyle spięć, że nie wierzą, że to prawda
ale nie potrafię kłamać
nigdy nie mówię fałszu, nie to co wasze zdania
a ludzi od zajebania
mimo tego stoję sam, to dla mnie kara
jebani materialiści, pierdolony materializm
dajecie mi jebane szczęście, nie chcę już waszej kasy
co dzień rano ja to samo czuję
liczę, że następnym razem się nie obudzę
ciągle jakbym miał umrzeć
droga doprowadziła mnie w ślepy zaułek
co dzień w głowie miałem pierdol życie
jesteś pojebany jak ze mną idziesz
moje plany tak średnio widzę
a jutro zaplanowałem by sobie powisieć
a jak zapomnę co było
lepiej nie przypominaj, nie chcę pamiętać
moi kumple nie żyją
a ja idę się zajebać
ty rób co chcesz
a ja idę się zajebać
wydam ostatni kawałek
i nikt nie będzie pamiętać
kiedyś wybuduję mury
żeby tylko się oddzielić od tych pierdolonych ludzi
albo przedawkuję benzo
by nigdy się obudzić
my to chorzy samobójcy
i się nie chcemy obudzić
my to chorzy samobójcy
których pewno nie polubisz

real/sajko - samobójcy

czy to wszystko może sen jest?
i nie, że pięknie
w sensie, że trochę mrocznie
a ludzie koszmar