Run Pray Hide

Not Basic

P0RN0GR​⛤​PHY

Alex, I don't ❤️ YOU! (I've just lied)

Człowiek myśli o tym,
że dobrze mieć soboty
wolne, a kłopoty... dopiero potem

lubi robić to
co lubi robić

parzę kawę z samego rana
głową marze że jesteś zakochana

człowiek myśli o tym...
muszę wstać do roboty
zlać się potem
za to obsypią mnie złotem

musi chodzić tam
gdzie musi chodzić

parze kawę z samego rana
głową marze że jesteś zakochana

człowiek myśli o tym
że chciałby porobić głupoty
spotkać ludzi
skakać przez płoty
wydać parę złotych
lubi robić to
co rzadko robi

siedzimy w barze
do samego rana
z tobą nie muszę wracać na kolanach
zaparzę ci kawy
z samego rana
teraz czuje
jesteś zakochana

Wiem że ja nie będę taki jak ty
I wiem że ty nie będziesz taki jak ja
Waniliowe niebo bez prawa jazdy
Na którym trawa ma słodki smak
Chciałbym cię jutro okłamać
Żebyś nie wiedziała że przyszła zima
I że na zewnątrz Bolek i Lolek
Piją czaj... piją czaj

A Lila dziękuje za herbatę
Ma ortalionik i dwadzieścia kilka lat
Alex stanęła mi na klacie
Rude włosy
Patrzy w oczy moje, zmęczone
Tak, akceptuję nikotynę
W przedniej kabinie nie ma nas
Z dostępem powietrza
Na krótką chwilę
Na tylnym siedzeniu
Głodne rośliny mam!!!

Więc pokaż mi drogę bez prawa jazdy
Polecę w kosmos swoim pojazdem
Wszystko rozreguluję, gwiazdy zepsuję
Księżyc przesunę w prawą stronę bardziej
Więc pokaż mi drogę bez prawa jazdy
Pierdolnij mnie w głowę wełnianym młotkiem

Uważaj!!!
Na blaszane namioty
Uginające się od mokrej nocy

Uważaj!!!
Na szaro-blade oczy, na me neony
I na cień!!!

I nie patrz tak bardzo blisko
I nie podchodź tak bardzo głęboko
Ty i ja i tory

Pociąg blisko!!!
Pociąg blisko!!!

Piątek, sobota, niedziela
W domku trzy na pięć
Na klatce pachnącej wojną (WOJNĄ!!!)
Marzeniem muzycznych dzieci jest
Nie mieć zębów przez wakacje

Ulice i tłum
Z nami cieplejszy
Bezdomni są
Towarzyscy tacy jak my
W autobusach nocnych śpią
Wciąż kłócąc się z kierowcami o spokój

Uczucia
Odróżniaj od żarówek i...
Papierosy
Od gum nikotynowych
Uczucia
Odróżniaj od zabawek złych
Papierosy
Od chmur nikotynowych nad nami

Nie tup
Tam na dole mieszkają cisi mordercy
I niech nikt nigdy nie dowie się, że
Siedzimy tu razem

Powiedz światu, że jestem twoim kolegą, bratem...
W poniedziałek, wtorek, środę
Patrz
Na mnie tak jak nikt
Z boku
W Princessie, w tym klubie ze Striptizem przy Novotelu...
Uczucia
Odróżniaj od żarówek i...
Papierosy
Od gum nikotynowych
Ukłucia
Odróżniaj od strzykawek złych
Papierosy
Od chmur heroinowych nad nami

granatowy
szelest kwiatów
wbity korkiem dno butelki
ozdobionej piękne słowa
czyste słowa cięte kratą
zapach kolców w twoją rękę
kropla światła chce się schować
senne oczy piją kawę
słodką cukrem choć nie lubisz
obudzone pragną zabaw
placem zabaw śliska krawędź
na huśtawce Ci się nudzi
plama kiedyś była
teraz zakaz....

So on and so forth

Kawa nr 6 i waniliowe niebo

Sodoma i pieśń o głodzie

Poczęstuj mnie (teraz) odrobiną swojej destrukcji

Ramiona pod brzuchem pytań czuję rwące
Pod brzuchem pytań czuję rwące ramiona

Uważa się za właściciela korytarzy
i kominów bez chmur w płachtach czarnych
co raz się prostują a raz wracają echem
trzaskających skrzydeł powybijanych szyb
z częścią kruszonki miażdżonej dachówki
czerwonego pyłu skapującego niewygodnie 
w martwe szkielety o których zapomniał
przecież jesienią się nie będzie wracał
po gałęzie puste od łez i reklamówek

miał szczęście i cztery strony z horyzontem
od myśli wpatrzonych w aluminiowe cisze
gwiżdżące szparami niedomkniętych drzwi
do ogrodu lub bliżej sadzy tej bez chorągwi
obłoków ulepionych bałwanów ciągłego strachu
przed bielą i kawałkiem własnego cienia
zdmuchniętego wolnością naturalnych potrzeb
na łopot i szkwał walczących burz skrajnego
przesilenia się prądów splątanych uczuć

znad Syberii lub Arktyki przymykam oczy
plecami do kierunku spodziewanych uderzeń
i zmierzwionych włosów miedzy palcami
lęku i bezsilności

Cóż, nie jestem pewien, ale powiedziano mi,
że ona wypieka ciasta wewnątrz naszych dusz...
Pozostałem przytomny, mimo krótkiej drzemki
odzyskałem swoje butelki, kapsle i nakrętki.

Rozbiły się na asfaltowych łąkach,
po których chodziłem na boso.
Pękły jak diagnozy betonowej codzienności...
Nie potrzebuję, byś mówiła mi, że nie jestem kotem!

Załapałem się na przejażdżkę z Tobą,
i złapaliśmy trochę wiatru w żagle...
Byłaś moją faktczekerką, prowadziłaś
swój pług przez mauzoleum fejków.

Rytmiczna lekkość i pogodne melodie
wymownie kontrastują z masakrą
z tysiąc osiemset sześćdziesiątego czwartego roku,
która miała miejsce nad Sand Creek

Nocą pływaliśmy w jeziorze
i zmyliśmy brud z naszych intencji...
Na kanale gadali o „złych” wynalazkach,
wypalałaś mi wtedy na brzuchu kształt żelazka

Asfaltowe łąki wydają się być czytelną metaforą,
która służy za oś dla dziesiątego albumu Death Cab for Cutie.

Rytmiczna lekkość i pogodne melodie
wymownie kontrastują z krytycznymi diagnozami
betonowej codzienności. Znalazłem tu wiele odniesień,
od beatlesowego Sierżanta Pieprza
po masakrę nad Sand Creek...

* ** **** [outro] ***

Well, I ain't sure, but I've been told
He's baking cakes inside our souls...

Alex, I don't ❤️ YOU! (I've just lied)

TRISTAN12h

Related tracks